Hej, hej. Wczorajszy dzień był bardzo męczący i zakręcony. Po południu musieliśmy załadować dwa samochody, a noszenia było co niemiara! Jak w mieszkaniu było wszystko na swoim miejscu to wydawało się, że tych rzeczy jest mało, a jak się je powyjmowało to nagle jakby tornado przeszło! W każdym razie auta wypełnione były po prostu na styk. Najważniejsze, że udało się przewieźć wszystkie rzeczy bez ich uszkodzenia :)I już jestem w moim starym pokoju! Ahh.. Od rana sprzątam i rozpakowuję milion toreb, muszę wszystko posegregować, część rzeczy schować w pudła, część zanieść do kuchni. Największą walkę toczę z ubraniami, oj tak.....