No to zaczęło się. Plucha, zawierucha, po prostu szaro, buro i ponuro. Zdecydowanie tego nie lubię, co nie znaczy, że nie lubię jesieni. Wolę tą kolorową, złotą, której w tej chwili niestety tutaj nie ma. Ale trzeba to przetrwać! Ogólnie jesień to dla mnie najgorszy czas w roku, podczas którego jestem podatna na totalne rozleniwienie. Deszczowa aura kompletnie mi nie sprzyja, o czym wielokrotnie wspominałam. Senność, wpadanie w dołki, snucie się bez celu i leżenie bezczynnie pod kocem. O nie, tym razem to nie wchodzi w grę! Tej jesieni będę z tym walczyć, bo nie zamierzam się jej tak łatwo...