cierpliwość nie zawsze popłaca

Ostatni tydzień był dla mnie dość ciężki, a piątek nie przyniósł mi radości z nadchodzącego weekendu, a wręcz przeciwnie dał mi niesamowicie popalić pod wieloma względami. Zaczynając od świątecznych kierowców (bo przecież trzeba zrobić wielkie zakupy na jeden dzień wolnego od handlu!), ludzi, którzy niby są bliscy, a w praniu wyszło na to, że nie można na nich liczyć, a kończąc na chorowaniu, które akurat wczoraj się znacznie nasiliło i niemal zwaliło z nóg. Do tego jeszcze kilka drobnych, irytujących spraw. W końcu się rozpłakałam, przeklinałam pod nosem, myślałam, że oszaleję. Na szczęście, kiedy tak siedziałam sama w pracy moje znajome złożyły mi wizytę i poprzez rozmowę dałam upust swojej frustracji. Poczułam się lepiej. Musiałam to z siebie wyrzucić. Zdecydowanie sobie ponarzekałam, ale takie jest właśnie życie. Jednego dnia ostro może nam dokopać i ważne, żeby się nie załamywać na drugi. Piszę o tym, ponieważ to dotyczy każdego z nas.

Zauważyłam, że stałam się bardzo cierpliwa w niektórych kwestiach, za to w innych totalnie łatwo mnie zirytować, dajmy na to podczas jazdy autem. Nie należę do cierpliwych kierowców. Jednak w przypadku pracy, rozmów z innymi, podczas czekania na kogoś raczej jestem cierpliwa. Uświadomiłam sobie, że cierpliwość nie zawsze jest dobra. Dokładnie. Czasem trzeba szybko zawalczyć o swoje, a nie cierpliwie przyglądać się sytuacji, która właśnie jednego dnia może totalnie wszystko zburzyć. W życiu, w pracy, nawet w blogowaniu. Cierpliwość jest dobrą cechą, jednak niekiedy lepiej jest działać szybko. Tak jak napisanie posta na fanpage’u, miałam tą myśl w głowie od kilku miesięcy, czekałam, myślałam, że może tak ma być.. ale przez całą wczorajszą aurę stwierdziłam, że w końcu to napiszę. I proszę, nagle się pojawiliście na blogu, w tym trudnym dla mnie momencie pokazaliście, że jesteście! Nie spodziewałam się tego. Na mojej twarzy nadal maluje się uśmiech, że widzę kilkanaście komentarzy od Czytelników, za którymi się naprawdę stęskniłam. To samo muszę zrobić w pewnych sferach związanych z moim życiem. Koniec z taką cierpliwością i przyglądaniem się, czekaniem na samoistny rozwój sytuacji. Choć mówi się, że cierpliwość popłaca. Ale widać czasem trzeba odpuścić. No dobra, pozostaje mi jeszcze tylko cierpliwie czekanie na wiosnę, jakoś to będę musiała wytrzymać 🙂

W tej chwili cieszę się, że mogę i tutaj się ”wygadać”. To sprawia, że czuję się o pół tony lżejsza! 🙂

A jak jest u Was z cierpliwością?

Share: