powrót do domu

Hej, hej.
Wczorajszy dzień był bardzo męczący i zakręcony. Po południu musieliśmy załadować dwa samochody, a noszenia było co niemiara! Jak w mieszkaniu było wszystko na swoim miejscu to wydawało się, że tych rzeczy jest mało, a jak się je powyjmowało to nagle jakby tornado przeszło! W każdym razie auta wypełnione były po prostu na styk. Najważniejsze, że udało się przewieźć wszystkie rzeczy bez ich uszkodzenia :)I już jestem w moim starym pokoju! Ahh.. Od rana sprzątam i rozpakowuję milion toreb, muszę wszystko posegregować, część rzeczy schować w pudła, część zanieść do kuchni. Największą walkę toczę z ubraniami, oj tak.. szafa pęknie! Na szczęście nie została jedna duża walizka do wypakowania i porządki w szufladach. Ale tak coś czuję, że źle się to skończy, bo już wszystkie moje mięśnie bardzo bolą. Trochę się nadźwigałam i przeforsowałam tym dwudniowym pakowaniem. Teraz mija trzeci dzień, czyli rozpakowywanie. Czeka mnie mnóstwo pracy i chcę się uporać z nią do końca tego dnia.

Trzymajcie kciuki. Mam nadzieję, że nie padnę na środku dywanu^^

Share: