mały pech i nici z relaksu

Witam!
Po niemal całym tygodniu remontu, porządków i pracy dziś wieczorem postanowiliśmy wyskoczyć na basen, żeby trochę się odprężyć. Basen chodził mi po głowie od kilku dni, bo w sumie dawno na żadnym nie byłam, więc podobała mi się wizja piątkowego wieczoru na basenie, z jacuzzi i sauną!

Jednak ta wizja odprężenia się została nieco zburzona. Chwilę po wejściu na basen drzwi wejściowe do szatni przytrzasnęły (i zamknęły przy okazji) mi małego palca u prawej ręki. Zagryzłam zęby, zamknęłam oczy i od razu usiadłam, bo nogi zrobiły mi się jak z waty. Spojrzałam na palec, stał się czerwony, nabiegły krwią i jakiś krzywy, a paznokiec siny. “No nic, trzeba wstać”, pomyślałam, że zaraz przejdzie i poszłam się przebrać. Weszłam do jacuzzi, później do basenu i sauny, ale palec bolał i bolał, coraz bardziej. Nici z relaksu. A szkoda..

Po powrocie do domu cała się trzęsłam, ale nie z zimna, a z bólu. Szczerze nie sądziłam, że mały palec może tak boleć! Choć z jednej strony chce mi się śmiać, bo mam pecha do kontuzji w tak banalnych sytuacjach! Tak czy inaczej, urazu do basenu nie będę mieć, ale do drzwi samozamykających się owszem.

Mam nadzieję, że do jutra palec przestanie boleć i będę mogła nim ruszać, bo mam dużo pracy, a Dawid już nie będzie mógł za mnie pisać 🙂

Share: