pojawiam się i znikam
Witam ponownie!
Nawet nie wiem od czego zacząć, bo tak długiej przerwy w blogowaniu chyba jeszcze nigdy nie miałam. Pojawiam się i znikam. Składa się na to wiele czynników. Jak zawsze plany były inne, lecz zostały pokrzyżowane przez życie. Ale właśnie w tej chwili przyszła mi myśl, że muszę coś tu napisać i to w trybie natychmiastowym! I oto jestem 🙂
Dostałam kilka wiadomości z pytaniami co się ze mną dzieje, czy jestem, czy będę jeszcze tutaj pisać. Szczerze przyznam, że przez ten czas, kiedy tu nie zaglądałam utwierdziłam się tylko w przekonaniu, że instagram wygrał z blogami. Idziemy na łatwiznę, dodajemy pojedyncze zdjęcia na stories, piszemy kilka słów i już gotowe, później na szybko po chwili od publikacji ktoś to zobaczy. Wszyscy żyjemy w biegu. I przez ten cały codzienny pęd zrobiłam się leniwa jeśli chodzi o korzystanie z Internetu. W ostatnich miesiącach odrobinę się od tego odsunęłam. Chciałam zacząć bardziej żyć w rzeczywistości i mniej skupiać się na świecie online. Choć w tych czasach to niezwykle trudne, tym bardziej, że moja praca jest ściśle związana z Internetem.
Niemniej jednak wydaje mi się, że udało mi się odpocząć od tego internetowego świata, skoncentrować się na łapaniu wyjątkowych chwil. Jak wiecie lub nie, to w sumie aż tak bardzo nie zniknęłam z mediów społecznościowych, bo w miarę regularnie pojawiam się na moim Instagramie. Po prostu dodanie czegoś z telefonu zajmuje mi kilkanaście minut, a przygotowanie wpisu na bloga potrafi trwać kilka godzin. Czy ma to jakiś sens? Tworzenie z telefonu jest łatwiejsze, mniej czasochłonne i nawet mam wrażenie, że chętniej przyjmowane przez odbiorców.
Ciekawa jestem jak jest z tym u Was, wolicie na szybko zajrzeć na Instagram czy jednak zawiesić oko na dłuższym tekście na blogach? Jakie posty najchętniej przeglądacie/czytacie?
Na koniec spytać co u Was słychać? Kto jeszcze tu zagląda? 🙂
Pozdrawiam ciepło!
Jeśli mam byc szczera to jakis czas temu kilka razy dziennie wchodzilam na twojego bloga zobaczyc czy cos sie pojawilo.. Obecnie? Jestem tak leniwa ze juz nawet nie ogladam moich ulubionych yt 😀 ale czasem fajnie wejsc na bloga i zobaczyc więcej zdjec 🙂
Ja zaglądam! Jestem u Ciebie już kilka lat. Wprawdzie “po cichu” – do tej pory nie komentowałam. I zapewne nie ja jedna
Zgadzam się z Tobą. Sama zaczęłam przygodę z blogiem kilka miesięcy temu, więc wiem, o czym mowa. Dodanie zdjęcia na Instagram, czy to z opisem, czy bez, zajmuje dosłownie chwilę. Z blogiem, gdzie wrzucamy dłuższe teksty i inne elementy, rzecz ma się zupełnie inaczej.
Brak kontaktu z czytelnikiem sprawia, że tracimy siły i chęci, zastanawiamy się nad sensem naszych “wypocin”.
Niby nic odkrywczego, ale tak naprawdę zrozumiałam to dopiero teraz. Bo dlaczego zaglądam do Ciebie i nie reaguję, choć podoba mi się to, co robisz? Dlaczego nie daję znać, że jestem, że Ci kibicuję i czekam na kolejny wpis?
Zaglądam od kilku lat i będę zaglądać nadal (kto wie, może się odważę i uda się mniej “po cichu”?).
Pozdrawiam Cię serdecznie, życząc zapału i wielu inspiracji!
SUPER, że napisałaś Aniu… :D:D:D Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę Ci cudownych chwil każdego dnia <3
Dziękuję pięknie! 🙂
U mnie występują fazy blogowe. Gdy nadchodzi czas nadrabiam wszystkie blogi, które obserwowałam w czasach świetności tego typu publikacji. Na szczęście prowadzisz bloga tak długo, że z miłą chęcią wracam do poprzednich postów. Brakuje mi Ciebie na yt 🙂 chociaż wiem, że z tym jest jeszcze więcej pracy. Ale zdarza mi się obejrzeć vlogmasa w okresie wakacyjnym 🙂 więc to świadczy tylko o dużej sympatii do Ciebie.
Nawet nie wiesz jak miło mi to czytać! 🙂 Przyznam, że teraz poczułam się trochę winna, że tak rzadko tutaj piszę i że przestałam nagrywać 🙁 Postaram się to zmienić! Pozdrawiam ciepło 🙂
ja czytam z doskoku ale zawsze o Tobie pamietam
Miło mi! 🙂
Ja mam tak dosc instagrama, ze bede reaktywowac bloga 😀 Dosc mam zycia w biegu i gonienia za trendami, chce powoli, po swojemu, w glebokim powazaniu majac co inni na to 😉
Ja na swoim blogu napisałam wczoraj po prawie 5 latach i stwierdziłam, że zobaczę co u innych i widzę, że ludzie wolą teraz iść na łatwiznę. Mało kto komentuje, większość nawet nie zwraca uwagi na treść, tylko na zdjęcia. Wystarczy, że klikniesz raz, lub dwa i aprobata została wyrażona. Niby żyjemy w pędzie, ale w internecie spędzamy masę czasu, a mimo to jakoś nie bardzo chce się nastukac te parę słów. Świat się robi coraz bardziej leniwy, nawet hejterom przestaje się chcieć 😛