ptaszek

Siema.
No jak jest wolne to szybko zlatuje ten czas.
Dziś z Arturem, miasto, później mecz, i pizza + film;)
Na mieście połaziliśmy troche, i poszliśmy po  babeczke, bo wybrałam się bez śniadania.
No upatrzyłam sobie spodnie, ale jeszcze musze pomyśleć czy wydam na nie swoje oszczędności na wyjazd. W sumie do lipca jeszcze kupe czasu, zdąże znowu uzbierać;)
A jak czekaliśmy na mecz wybraliśmy się na muszlę. I zobaczyliśmy, że ktoś przygląda się czemuś, podeszliśmy, a tam malutki ptaszek. Prawdopodobnie spadł z gniazda. Tak skubany uciekał, że prawie do wody się wpakował (nie umiał latać) no to go złapałam, i tak biegałam za nim żeby zdjęcia zrobić mu bo taki mały śmieszny, i Artur uchwycił jak go złapałam, nie nie uszkodziłam go ! On wyskakiwał mi z rąk od razu, a trzymałam lekko żeby mu krzywdy nie zrobić. 😉
A na koniec do mnie, i pizza i film, którego tak właściwie nie oglądałam, bo złapałam zawieche na oknie, i trzymając się za brzuch myślałam o tym co jutro będę robić, i że wypadałoby się pouczyć na poniedziałek .
tunika-house (dawno temu;o), sweterek-Gap(sh)
koczek;) , i kokardka handmade
+ idealne danie na upalny dzień, zimne kluski z truskawkami i śmietaną <3
Jestem strasznie śpiąca,
idę się zdrzemnąć chyba;P
baaj 🙂
Share: