gdzieś na pustkowiu

W poprzednim poście wspominałam o innej, bocznej drodze przy granicy słoweńsko chorwackiej, którą wybraliśmy i nią pojechaliśmy. Niemal równo ze wschodzącym słońcem wjechaliśmy w pasmo górskich dróżek. Powiem Wam, że to był świetny wybór, pomimo tego, że nasze auto ledwo mieściło się w tych ostrych zakrętach idących pod górę i w dół! Te wioski, łąki, lasy i zamglone góry tworzyły tak cudowne krajobrazy o świcie, że nie mogliśmy oderwać wzroku. Żałuję, że nie miałam czasu na zrobienie lepszych zdjęć, ale wtedy ważniejsze było to, że te widoki naprawdę poprawiły nam nastroje  🙂
Share: