coming home…

Hej!
Jak tylko odjechaliśmy kawałek od lotniska, mój żołądek zaczął domagać się jedzenia. Zatrzymaliśmy się w Subway’u i zamówiłam kanapkę i dwa donuty, których i tak nie zdążyłam zjeść^^. Mniejsza. Dobił mnie fakt, że gdy weszliśmy do środka nagle usłyszałam piosenkę coming home, co sprawiło, że po tych pożegnaniach na lotnisku momentalnie zrobiło mi się bardzo smutno. Agrrr. 🙁


mniam mniam, pychota!
co za niefart, że akurat jak wracałam do domu to musiałam to usłyszeć.. 
Czas odespać obóz, dobranoc wszystkim! 
Share: