prezesowa

Hej hej!
Dziś w przeciwieństwie do wczorajszego dnia miałam nieco więcej rzeczy do zrobienia. Szczególnie tych związanych z moją pracą, a dokładniej mówiąc moim biznesem! Tak. Teraz jestem sama sobie szefem!

Co nie znaczy, że przez własny biznes całkowicie zrezygnuje z wykonywania innych prac, bo wiadomo, że trzeba mieć plany awaryjne. Mój biznes traktuję raczej jako swego rodzaju hobby i póki co muszę skupić się na rozkręceniu, a później będę myśleć co dalej.
To nie był impuls i moje widzi mi się. Na tę decyzję składa się kilka dłuższych historii, o których nie będę pisać na blogu, ale może kiedyś pokrótce coś o tym powiem. W podjęciu decyzji pomogli mi bliscy, ale w znacznie większym stopniu.. czytelnicy mojego bloga! Dodatkiem była pewna książka, która dodała mi wiary w siebie i dzięki, której odważyłam się w ogóle zabrać za realne planowanie biznesu.

Śmiać mi się chcę, kiedy ktoś z moich znajomych żartobliwie nazywa mnie panią prezes. Raz, że nie grzeszę wzrostem, a dwa, że w urzędach dają mi 16 lat! I ja doskonale sobie zdaję sprawę z tego, że niektórzy nie traktują mnie poważnie. Ale nie dbam o to! Nie będe zwlekać, bo tyle energii co mam teraz nie będę mieć już nigdy. Im wcześniej się zabiorę za dążenie do realizacji mojego planu tym lepiej. Planu, który siedział mi w głowie od blisko 5 lat. Wreszcie się odważyłam działać.

Oficjalnie mija miesiąc od momentu, kiedy moja firma została zarejestrowana. Niemal wszystko jest dopięte na ostatni guzik i najważniejsze-rozwija się! Staje się naprawdę konsekwentna w wykonywaniu mojej pracy. A mam jej od groma, bo w końcu koło swojego interesu trzeba się nieźle narobić, żeby dobrze prosperował. Ale i tak ogromnie się cieszę, że zaryzykowałam!

Więcej zdradzę jutro… 🙂

edit. Muszę to przełożyć na niedzielę ze względu na pewne poprawki! Wybaczcie!  

Share: