w restauracji Calvados

Cześć! 
Razem z Dawidem wybraliśmy się na kolację do jednej z restauracji znajdujących się w hotelu. Tak jak wspominałam, to nasza druga wizyta w tym miejscu, także wiedzieliśmy czego możemy się spodziewać, jeśli chodzi o serwowane dania. Kiedy zeszliśmy do restauracji Calvados to było w niej całkowicie pusto-w przeciwieństwie do poprzedniej wizyty. Ale mimo to, postanowilismy, że usiądziemy dokładnie w tym samym miejscu co trzy lata temu. Byliśmy ciekawi czy dania znów nam zasmakują 🙂

Zanim podano nam nasze dania to
dostaliśmy przystawki w postaci pieczywa,
jakiegoś serka oraz małych krokiecików. Pierwszy raz spotkaliśmy się z
tym we Włoszech. Co prawda ani tam, ani tutaj nie czekaliśmy zbyt długo
na główne danie, więc nie spróbowaliśmy wszystkiego, jednak uważam, że
to naprawdę fajna sprawa podanie przystawki, nawet jeśli to coś
drobnego, na jeden kęs. Tak powinno być we wszystkich restauracjach!

A teraz coś na co często (no dobra, zawsze) zwracam uwagę siedząc przy stoliku.  Uroczy stroik zrobiony z filiżanki, mchu i złotej szyszki! Taki prosty, ale za to jaki świetny pomysł 🙂

Pozycje w menu nieco się pozmieniały od naszej ostatniej wizyty, ale to dobrze, bo mogliśmy spróbować czegoś nowego.  Polędwica i pieczone ziemniaczki rozpływały się w ustach!

Do kolacji, zamiast soku czy wina zamówiłam drinka. Tak z ciekawości, bo wcześniej nie próbowałam tutaj drinków. Mój dwukolorowy drink był bardzo dobry (słodki!) i w dodatku fajnie wyglądał. 

Muszę przyznać, że bez względu na to czy to kolacja wybrana z menu czy też śniadanowy ”szwedzki bufet” to jedzenie w hotelu Ossa jest przepyszne! Będąc tam mogłabym jeść cały czas! 🙂

Share: