wspomnienia z podróży: zakręcone zegarki

Hej!
Czas na chwilę odbiec od codzienności i pomyśleć o czymś przyjemniejszym! Tym sposobem wróciłam wspomnieniami do mojej zeszłorocznej, listopadowej wycieczki do Włoch 🙂 Tą krótką podróż pamiętam doskonale. Mogłabym o niej pisać godzinami, ale teraz chciałam nawiązać do jednej dość zabawnej i kompromitującej wpadki. Zarówno mojej jak i Dawida…

Równo z godziną podaną na biletach lotniczych byliśmy na miejscu, czyli ok. 9:00. Wyszliśmy na lotnisko, odebraliśmy bagaż i skierowaliśmy się na autobus do Mediolanu. Znaleźliśmy jakiś w kilka minut, a gdy weszliśmy do niego, na zegarze widniała godzina 10:00 (?!). Kiedy dojechaliśmy na miejsce, na wielkim zegarze na dworcu Stazione Centrale pojawiła się godzina 10:30! Co się dzieje?! Dojazd z lotniska do dworca w Mediolanie zajął niecałą godzinę, więc czy byłaby to godzina po przylocie, czy godzina od tej, którą pokazywał zegarek w autobusie, nic nie miała do tej co była tam. I tak, gdzie nie poszliśmy była inna godzina. Ogłupieliśmy i żyliśmy w niewiedzy. Początkowo myślałam, że obowiązuje tam jakaś zmiana czasu (tak jak w Polsce czas zimowy/letni), bo przecież inna strefa czasowa nie wchodziła w grę..

Dopiero ostatniego dnia okazało się, że żadnej zmiany czasu nie ma, a zegarki, które widzieliśmy po prostu źle chodziły. Na szczęście nie przegapiliśmy godziny odlotu! Uff. Przyznaję to było kompromitujące, nie wiedzieć jaka godzina jest we Włoszech, ale z drugiej strony.. niejeden Włoch mógłby złapać się u nas na taką zmianę czasu 🙂

PS. W najbliższym czasie dodam jeszcze coś związanego z tą podróżą! 

Share: