Nasz lot był udany, ale nie obeszło się bez przygód. Niestety niezbyt przyjemnych. Turbulencje, stres przez pikające bramki i zgubiony paszport. Moja kumpela z pokoju zaraz przed wejściem na pokład samolotu ‘zgubiła’ paszport. Po kilku minutach okazało się, że miała go nasza koleżanka w swojej torebce! Całe szczęście jakoś udało mi się dogadać ze stewardessą, musiałam wyjątkowo się wytężyć i zacząć myśleć po angielsku, bo nie szło się dogadać w innym języku. I tak uratowałam Patrycję:) Uff. przed wejściem na pokład Dzisiejszy lot był dla mnie wyjątkowo męczący. Jakiś czas siedziałam przy silnikach i nieziemsko bolała mnie głowa.. ale ważniejsze było...