chwile ulotne
Dziś zmarnowałam trochę czasu na gapienie się w ścianę i rozmyślanie. Mnóstwo myśli, marzeń, wspomnień przeleciało mi przed oczami. Hm, drapę się po głowie i nie wiem już sama do jakich wniosków doszłam. Mniejsza.
Świat jest taki zaskakujący, a życie takie skomplikowane. Do szczęścia nie potrzeba wiele, tylko trzeba umieć być szczęśliwym. Cieszyć się, łapać chwile, które są ‘ulotne jak ulotka’ .
Bujać w obłokach też wypada. Wtedy można oderwać się od rzeczywistości. Uśmiechnąć się do siebie z byle głupiego powodu. W sumie, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. W końcu trzeba zmierzyć się z przeciwnościami i pokonać chwilę słabości.
Wspomnienia wspomnieniami.. powinny zostać same najlepsze. A o złych zapomnieć, przecież to już przeszłość, żyjemy chwilą i przyszłością, a do tyłu się nie oglądamy.
Dzisiaj doznałam jakiegoś chorego olśnienia, zupełnie inaczej spojrzałam na otaczający mnie świat, uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Z dnia na dzień, coś zaczyna do mnie docierać. Powoli, ale już czuję jak na chama wpycha się do mojej głowy i do moich myśli. Nagle, wszystko stało się takie proste i cieszące. Muszę jeszcze troszkę poukładać w całość to co przyszło mi na myśl. Bo wciąż nie mogę tego rozszyfrować i całkowicie wprowadzić w życie.
Tak więc, piszę to co myślę, bez ładu i składu, tak jak moje dzisiejsze rozumowanie.
Koniec przekazu.
Dobranoc.
Czyżby Paktofonika?;]
Tak czas szybko leci…