przygotowanie ubrań do mojego sklepu
Niedawno wspominałam, że w tym miesiącu napiszę kolejny post dotyczący mojego sklepu. Każdy szanujący się przedsiębiorca nie mówi o wszystkich swoich działaniach każdemu i wszędzie, bo w końcu to on sam pracuje na swój sukces. Ale są pewne tematy związane z działaniami w moim sklepie, z którymi mogę i po prostu chcę się z Wami podzielić. O jednej kwestii już pisałam tutaj. W tym poście poruszę kolejną. A mianowicie, jak przygotowuję ubrania do sprzedaży.
Na sam początek muszę zamówić towar. Zacznę od tego, że zamawiam kota w worku, nie mam możliwości wglądu i wyboru ubrań. Gdy już taki towar się zamówi i to obojętnie z jakiej hurtowni
odzieży używanej, trafiające do nas zamówienie, czy jest to worek 20kg czy
100kg to zawsze znajdziemy tam rzeczy, które
były modne 20 lat temu, w fatalnym stanie lub po prostu
nadające się jedynie do kosza. Tzw. odpad wynosi od 10% do nawet 40% (w najgorszym wypadku). I co wtedy? Stacjonarny secondhand wyłoży na
wieszaki niemal wszystko, żeby nie ponieść strat, a internetowy (taki jak mój) niestety już nie. Tutaj stawiam kolejny krok, a jest nim wybór ubrań w najlepszym stanie. Jeśli jest ich zbyt mało, wtedy dorzucam coś co zalega mi w szafie, żeby koszt zamówienia mi się zwrócił. Gdy jednak sytuacja jest kiepska, trzeba dać odpadom nowe życie i poddać je całkowitym metamorfozom. Co jest fajnym, ale bardzo czasochłonnym rozwiązaniem. O tym innym razem.
Ubrania, które są już przeze mnie ”zatwierdzone” i idą do sklepu zazwyczaj trafiają do pralki. Po wysuszeniu dokładnie oglądam każde z wybranych ubrań. Moja mama śmieje się, że kupi mi lupę, bo mam tak wyczulone oko, że zobaczę dziurkę, której nikt inny by nie zauważył, czasem zdarzy mi się dostrzec błąd w szyciu, kiedy to maszyna zaciągnęła nitkę w innym kolorze i jej długość wynosi 1mm. Staram się wychwycić wszystkie wady. Jeżeli usterkę da się naprawić to od razu biorę się do działania. Przyszycie guzika, zacerowanie dziurki, dopranie plamki, wygolenie swetra. Przy ostatnim, często schodzi najdłużej. Na ile mogę, na tyle staram się, aby rzeczy były w idealnym lub bardzo dobrym stanie. Oczywiście nie każde ubranie wymaga tyle zachodu 🙂
Później robię zdjęcia każdej rzeczy, niekiedy w jakiejś stylizacji. Jak tylko kończę robić zdjęcia to biorę się za ich edytowanie. To też etap przygotowania do sprzedaży. Oczywiście jeszcze muszę zmierzyć dokładnie każde z ubrań. Dochodzi też wycena, na którą przede wszystkim składa się waga, stan ubrania i marka, a do tego jeszcze wszelkie czynności związane z jego przygotowaniem. Np. w przypadku doszycia nowych guzików czy suwaka muszę doliczyć koszt ich zakupu. Kiedy już wszystko sobie ułożę, przekalkuluję wtedy zaczynam wystawianie do sklepu. I tak mniej więcej wygląda proces przygotowania wszystkich ubrań na dostawy, które odbywają się trzy razy w tygodniu, jednak przygotowania zajmują pozostałe dni, a nawet weekendy.
I jeszcze jeden, już właściwie ostatni etap przygotowania ubrań do sprzedaży, to realizacja zamówienia. Gdy w moim sklepie pojawia się zamówienie od razu szukam sprzedanej rzeczy i odkładam w inne miejsce. Mimo tego, że już wcześniej ją szykowałam, to ponownie sprawdzam czy wszystko jest ok. Gdy jest to sweter w razie co przejeżdżam znów golarką, a gdy już stwierdzam, że jest dobrze, składam, chowam w folijkę i wysyłam!
Uwielbiam to wszystko co robię i choć wiem, że do perfekcji dużo mi brakuje i najzwyczajniej w świecie pracując w pojedynkę przy przygotowaniu tylu ubrań niezawsze jest tak jak bym chciała, brakuje mi czasu, to mimo to staram się wkładać w to całą siebie. Uważam, że każde z przygotowanych ubrań może komuś jeszcze posłużyć, bo nie jest to tzw. lump, który ma okropny zapach, jest podarty i jest cały w plamach po farbie do włosów. Każde z ubrań jakie jest w moim sklepie jest przygotowane z myślą o nowym właścicielu 🙂
I tak dotrwaliście do końca wpisu poświęconego tematyce mojego sklepu. Starałam się bardzo ukrócić tekst, aby szybko się go czytało. Miło mi, że Was ten temat interesuje!
Adres mojego sklepu: www.inspired.sklep.pl, możesz go też zaobserwować na facebooku.
dobrze że taki post powstał! super:)
oo nawet nie wiedziałam, ze wiąże się z tym tak dużo pracy. Bardzo podoba mi się Twoje podejście do klienta 🙂
Nie wiedziałam, że musisz w to włożyć tyle pracy. Naprawdę, podziwiam cię!
Twoje Inspired jest stylowy, z ,,uczuciem" 🙂 Wiele sklepów idzie na zysk, a Ty przede wszystkim dbasz o jakość i lubisz to, co robisz 😀
Ale czasochłonna ta praca..
Świetny ten post! Też chciałabym zająć się tym co Ty, jednak trochę boje tych opłat i tego, że bym mi nie starczyło na opłaty, ogólnie załatwiania papierów wszelkich i kwestii finansowych. 🙁 ale strasznie zazdroszczę, że się podjęłaś czegoś takiego.
Też się bałam, ale postanowiłam zaryzykować 🙂
podziwiam Cię za taką pasję i przygotowanie tego wszystkiego! trzymam kciuki za powodzenie! 🙂
Widać, że wkładasz w to całą siebie. 🙂
Szkoda, ze nie ma duzo ludzi tak dbajacych o swojego klienta. Fajnie, ze tak chce Ci się o nas dbać, bo w sumie 80% osób nie przejmuje się aż tak w jakim stanie dotrze do kogoś rzecz/Karolina
Fajnie, ze napisałaś taki post, widać, że wkładasz w to dużo pracy i siebie dlatego szacun ;D 😉
Nigdy jeszcze nie czytałam w sieci posta na taki temat. Super! Fajnie jest się dowiedzieć, jak to wygląda od podszewki. Weszłam na stronę sklepu i wow, ubrania wyglądają jak nowe:) Bliska mi osoba prowadziła kiedyś secondhand stacjonarnie i w końcu zamknęła biznes. Jednak sprzedaż przez internet ma teraz większe wzięcie.
Bardzo lubię tam zaglądać! 🙂
Cieszę się :)!
ładne ciuszki 🙂
http://kataszyyna.blogspot.com/
Uważam, że świetnie wybrałaś sobie pracę 🙂 Jest ona połączeniem wszystkich Twoich pasji, które pokazywałaś na blogu: fotografii,szycia, mody oraz wysyłania paczek. Miło zobaczyć, jak to wszystko wygląda "od kuchni". Powodzenia 🙂
W sumie to masz rację 🙂 Choć najbardziej interesują mnie same ubrania niż moda 😉
Nie miałam pojęcia że masz z tym tyle zachodu *o*
nowy post:http://zyjewmoimwlasnymswiecie.blogspot.com/2016/01/zaczytana.html
Jak ktoś kupuje na twojej stronie, to pewnie nie ma pojęcia ile ty pracy włożyłaś w swój sklep 🙂 Pozdrawiam i życzę sukcesów w pracy!
nie pomyślałabym, że to wymaga aż tyle roboty 😮
twosistersbloog.blogspot.com
Super że tak dbasz o te ciuchy:)
Widać ile czasu i serca wkładasz w ten sklep.
Życzę sukcesów i jak najwięcej klientów:)
Świetnie, że działasz i robisz coś w tym kierunku! Zabieram się za przeglądanie sklepu 🙂
http://pauuls.blogspot.com
Widać, że kochasz to co robisz! W każdy ciuch wkładasz tyle serca, po prostu perfekcja! Pewnie Cię to dużo kosztuje, podziwiam 🙂
mybeautifuleveryday.blogspot.com
Marzy mi się taka praca ;D a Twój sklep jest świetny, gratuluję i powodzenia 😉
Bardzo ciekawy post! Fajnie dowiedzieć się o szczegółach Twojej pracy 🙂 /Paula
Cieszę się, że Ci się spodobał ten post! 🙂
Bardzo ciekawy post, fajnie przeczytać o tym, jak taka praca wygląda od kuchni (od… szafy? 😀 ). Kilka postów temu pokazywałaś cudowne odratowane sweterki, teraz też piszesz o goleniu takich rzeczy, więc chciałam zapytać o to skąd jest Twoja zaufana golarka do swetrów 🙂
Mam golarkę Łucznik 😉
Super, że jesteś taka dokładna i przywiązujesz uwagę do detali:)