wymarzone zaręczyny

I czas na kolejny rocznicowy (właściwie miesięcznicowy) wpis. Tym razem dotyczy moich zaręczyn! Jak wiecie, początkowo to nieco ukrywaliśmy, później niepewnie ogłosiliśmy szerszej publiczności, a dopiero teraz chciałabym o tym napisać odrobinę więcej na blogu. Kiedyś zapewne zrobiłabym to od razu, bo traktowałam posty na blogu jak strony w pamiętniku, każdy musiał być pod konkretną datą, ale z czasem od tego odeszłam i może wyszło mi to na dobre, bo zaręczyny świętowaliśmy we dwoje w najpiękniejszym miejscu jakie mogłam sobie wyobrazić, więc nie pozostawało mi nic innego jak żyć i cieszyć się tamtą chwilą, w świecie realnym, a nie internetowym. Minęło już trochę czasu, wszystkie emocje opadły, dawno wróciliśmy do codzienności, dlatego chciałam sobie umilić dzisiejszy wieczór i powrócić wspomieniami do momentu zaręczyn 🙂

W połowie naszego pobytu we Włoszech, dokładniej 14.06 Dawid zabrał mnie na kolację do restauracji, którą dzień wcześniej widzieliśmy podczas spaceru po Ravello. Wiedziałam, że to jedna z najlepszych restauracji w tamtym regionie i od razu nabrałam podejrzeń, że to wyjście być może zwiastuje jakąś szczególną okazję. Gdy weszliśmy na teren restauracji od razu się zakochałam, to miejsce było niesamowite. Restauracja znajdowała się na tarasie widokowym, na który wchodziło się po schodach, gdzie na co drugim z nich stały donice z hortensjami i lampiony ze świecami. Jak się okazało, taras widokowy to ogród, w którym znajdują się stoliki z krzesłami ustawionymi na wprost widoku. Byliśmy tam w momencie, gdy słońce już zachodziło. Niebo było różowo-pomarańczowe, pastelowe, a morze uśpione. Słychać było muzykę graną na żywo z hotelu. Było cudownie.


Dawid nie musiał już nic szczególnego wymyślać, bo samo to miejsce było magiczne. Zjedliśmy pięknie podane, pyszne jedzenie i deser, z gratisem w postaci panny cotty od szefa kuchnii. Kiedy pomyślałam, że będziemy wstawać do wyjścia, nagle przed moimi oczami pojawiło się malutkie pudełko, w takim samym kolorze jak sos truskawkowy na moim talerzu! I stało się, mój facet spytał mnie czy za niego wyjdę. W tamtej chwili poczułam się szczęśliwa, wzruszona, zawstydzona, rozbawiona i zestresowana. Wszystko na raz, nie umiem nawet tego opisać. Nawet nie pamiętam jakie słowa z siebie wydobyłam, ale odpowiedź brzmiała ”TAK”!


I tak od tamtego momentu na moim palcu jest pierścionek. Nie dość, że od faceta, którego kocham to jeszcze z miejsca, które teraz jest dla mnie najcudowniejsze na świecie. Bez wątpienia odwiedzimy Ravello jeszcze nie jeden raz. To romantyczne, piękne i sentymentalne dla nas miejsce. Swoją drogą zawsze zastanawiałam się jakby mogły wyglądać moje zaręczyny, marzyłam o delikatnym pierścionku, oświadczynach za granicą, w jakimś pięknym i romantycznym miejscu. Mogę powiedzieć, że było niemal tak jak w moich marzeniach. Cieszę się, że spotkało mnie takie szczęście! Choć raz poczułam się jak w bajce.. a wszystko dzięki niemu <3


Jak wyglądałyby Wasze wymarzone zaręczyny?
A może któraś z Was już jest po takich? Opowiadajcie! 🙂

Share: