Chciałam krótko nawiązać do mojego poprzedniego posta, w którym napisałam, że byłam dziś na grzybach. Otóż przedstawię Wam największego grzyba jakiego kiedykolwiek znalazłam! Niestety to kania, która po prostu z natury jest dużym grzybem, ale jakoś nigdy wcześniej nie było mi dane na nią trafić. Najzabawniejsze jest to, że to właściwie jedyny grzyb jakiego dziś znalazłam i nawet nikt go nie zauważył przechodząc obok! …albo po prostu specjalnie zostawili go dla mnie, haha. W każdym razie taki łup bardzo mnie ucieszył, więc obowiązkowe było zdjęcie! A przed chwilą mój łup został usmażony na patelni i zjedzony na kolację 🙂